Hej, niaho, moi!
W poprzednią niedzielę dopadła mnie coroczna choroba. Po tym jak już czułam się lepiej w piątek jakby wróciła. Całą sobotę przesiedziałam w domu. Jedyne co chciałam z zewnątrz to chleb i chusteczki. Nie robię zakupów w niedziele, dlatego miałam iść właśnie tego dnia. Miałam, bo w rezultacie nie poszłam. Mieszkam z siostrą mojego dziadka, która ma 82 lata. Kategorycznie zabroniła mi wychodzić będąc chorą. Nie powiem, oburzyłam się, ale szybko dotarło do mnie, że mój gniew jest bezpodstawny, ona zrobiła to z troski. (Nie, nie głodowałam. Ciocia kupiła mi jedzenie.)
Jestem osobą, która... Szczerze! Nie lubię, lub nie umiem przyjmować pomocy.
Całe szczęście ciągle się zmieniamy, rozwijamy. I ja też nie zamierzam stać w miejscu. Bo... „Kto nie idzie do przodu, ten się cofa.” - Johann Wolfgang von Goethe
Po co bać się dobra świadczonego przez innych?
Zmiany przychodzą mi łatwo, więc od tamtej chwili żyję godząc się z tym, że inni też mogą mi pomóc, nie tylko ja mogę dawać coś od siebie. Każdy ma duże potrzeby, dlaczego radzić sobie z nimi samemu? Nie po to żyjemy razem.
W tym czasie nie tylko ciocia dała mi swą pomocną dłoń, dziękuję za każde słowo. ;)
/Nadzieja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz