niedziela, 20 listopada 2016

Jestem prochem.

Cześć! Hola! Nihao!

Zastanawiałeś się/zastanawiałaś się kim tak naprawdę jesteś? Jesteś sobą? Do czego dążysz?

Myślę, że nasze życie można porównać do huśtawki. Raz jesteśmy w górze, wtedy czujemy, że jesteśmy ważni, udaje nam się zdać egzaminy, dostać pracę. Innym razem spadamy i uważamy się za beznadziejnych, nie potrafimy niczego dobrze zrobić. Obie te strony są prawidłowe, gdy są połączone tym huśtawkowym łańcuchem.

Pomyśl, co zrobiłbyś sam/zrobiłabyś sama z siebie? Nic.   (Tu pozwolę sobie nie dopowiedzieć.)

Z drugiej strony mając pomoc, wiarę, możemy zajść bardzo daleko.

Dobrze, że jesteśmy ludźmi, że nie jesteśmy beznadziejni, ale też idealni. Można się w tym zakochać.


Ta równowaga jest często zaburzana. Po to jest życie. Czasem warto się zastanowić. Dążąc na szczyt, ponad innych, w rezultacie zostajemy tam sami. Tam nie ma nic. Tam jest pusto.
Ale nie popadajmy w skrajności.
Nie jesteśmy też nikim. Jesteśmy ludźmi, to powinno wystarczyć. Mamy rozum, to nie jest nic.

Teraz coś bardziej personalnego. Dlaczego jestem prochem? Ponieważ jestem człowiekiem, ale słabym, mizernym, nieporadnym człowiekiem. Bez Boga nie zrobię niczego. A jeśli zrobię, to na pewno nie tak dobrze. Szczycę się byciem prochem.

A poza postem to.... Jesteście wspaniali! Dziękuję za każde wyświetlenie, za każde "A kiedy następny?", "Napiszesz coś dzisiaj?". Dziękuję ♥

/Hope

niedziela, 13 listopada 2016

Cel.

Hej, Moi, Annyong!

Zgubiłaś/zgubiłeś się kiedyś? To raczej pytanie retoryczne, każdy z nas się gubi. Właściwie może nawet nie wiemy, kiedy idziemy właściwą drogą. Nie myślę tu nawet o drodze jako ścieżce do chodzenia, ale o kierunku do którego zmierzamy.

Często idziemy przed siebie, żyjemy "byle do piątku", czy "niech tylko ... się skończy i będzie dobrze". Tylko, gdzie tu sens całego życia? Fakt wyczekiwania na coś wyjątkowego jest dobry, o ile nie wiąże się z nim bycie "nudą" przez resztę czasu.

Nie żyjemy po to żeby przewegetować nasz czas tu. Życie nazywa się życiem żeby nim żyć, a nie je marnować.


Może warto napisać swój cel na kartce i powiesić nad łóżkiem?
Tak jak ludzie z koncertu JB napisali na kartkach "My purpose is ...".

Tylko, pamiętaj! Dobry cel. Taki, który jest prawdziwy, moralny i będzie motywacją dla Ciebie i innych.

Sama mam ostatnio chwile zwątpienia. Dokąd ja właściwie idę? Do czego dążę? Przez ostatni rok miałam silną motywację pójścia na studia nauczycielskie. Jestem na nich, nie rezygnuję. Tylko czy cel, dla którego tu dotarłam nadal jest taki sam? Mam nadzieję, że te wątpliwości są tymczasowe i niedługo miną. Z resztą przyszłość nie należy do mnie.

Robię, co robię i robię to jak najlepiej mogę. Taki mam teraz cel. Poza Niebem oczywiście ;)

Zostawiam jeszcze cytat z tłumaczenia piosenki:
"Mogłem po prostu, mogłem czuć energię ludzi i również niezbyt o nią dbać. Jakby, mogło mnie to podwójnie nie obchodzić czy ktoś mnie lubi czy nie. I to wtedy wszystko zaczęło iść źle, ponieważ bardzo zaangażowałem się w siebie, w siebie, siebie. Nie możesz po prostu nic poradzić na poczucie bycia osądzanym. 
Czasami, stary, nie chcę więcej tego robić. Bo kiedy to zacznie się raz, to dla mnie już nie ma końca. To przez to, że czuję się jakbym zgubił na chwilę mój cel, teraz czuję się jakbym go odnalazł i po prostu chcę przynieść tą nadzieję ludziom, i te światło, by powiedzieć: 'hej, może zgubiłeś swój cel, lub może go szukasz, ale sam cel jest ważny.' Chcę po prostu żeby ludzie zobaczyli, że jest nadzieja, że jest światło na końcu tunelu, a najlepsze jest dopiero przed nimi i, że to nie mieszka w miejscu w którym są teraz.
No i wiesz, że: 'Hej, jeśli Justin to zrobił, ja też mogę.'"

I coś jeszcze od JB.


/Nadzieja

niedziela, 6 listopada 2016

Coś miłego.

Cześć, Moi, Salam aleikom!

Często słyszysz coś na swój temat? A mówisz o innych pozytywne rzeczy? Przypomnij sobie, kiedy ostatnio ktoś z Twojego towarzystwa szepnął miłe słówko na temat kogoś innego.

To banalne mówić cokolwiek, niekoniecznie potrzebne. Często nawet dobre słowo nie jest niczym trudnym. Za to jakie efekty może mieć!

Co mówisz o przyjaciołach w gronie innych znajomych? Narzekasz na nich, czy starasz się pokazać ich dobre cechy? Przyjaciel, czy przyjaciółka wcale nie musi tego słyszeć, nie chodzi o pochlebstwa. Chodzi o prawdę.

Ile daje szczery, krótki komentarz....



Nie warto kłamać czy zmyślać, to chyba oczywiste.
Każdy z nas obserwuje świat nas otaczający. Łatwo zauważyć jak bardzo zmienia się on od pozytywnych czynów, czy słów. Może zamiast narzekać o tym, jak to jest źle trzeba zrobić pierwszy krok i zacząć od siebie? Zacząć być szczerym i prawdziwym? Nikt nie ma prawa oceniać mnie za moja prawdziwe "ja".

Zostawiam piosenkę Michaela ;) Daje do myślenia! Polecam!



Kocham Was!
/Nadzieja