wtorek, 6 listopada 2018

Drugie Plecy

Witaj!
Jak wrażenia po ostatnim poście?

O niektórych wiem. Kochani! Nawet nie wiecie jaką frajdę, jaką motywację dostaję, gdy dowiaduję się, że ktoś to czyta. Mało! Że ktoś bierze sobie te przemyślenia do serca. Jesteście Wspaniali! Uwielbiam każdego i każdą z Was!
I ciągle będę ponawiać propozycję, jeśli chcesz się czymś podzielić, coś napisać od siebie czy anonimowo, odezwij się. Jestem szczerze otwarta na życiowe mądrości gości bloga.

Kontynuujemy temat zdrowia kręgosłupa, czyli temat pleców. Tym razem drugich, ludzkich pleców.

Pisałam, że Bóg jest Osobą, która idzie przede mną i za mną jednocześnie i On pierwszy odpiera ataki.

Czy mam jeszcze kogoś koło siebie? Tak? Kto, w takim razie, idzie przy moim boku?
A właśnie tak! Mam koło siebie... Samo stwierdzenie odpowiada na pytanie.


Gdy jesteśmy jeszcze mali, mamy ludzi, którzy tulą, przewijają, uspokajają, karmią, trzymają na rękach. Ale zaraz... To znaczy mają nas przed sobą (czasem jesteśmy dla nich ważniejsi niż oni sami dla siebie), nie obok. Ciekawe! Poza Bogiem są osoby, które są naszymi kolejnymi plecami. Bo On posyła nam taką pomoc. I tu kolejny wniosek. Nie dałabym rady sama, muszę mieć drugie ludzkie plecy. Wracając, łatwo to stwierdzić, gdy malutki bobas sam sobie nie pomoże. Cóż on może?
Chodzisz do szkoły? Chodziłaś/chodziłeś. I jak? Był ktoś kto uczył literek pomagał robić zadania domowe, robił kanapki, czekał w domu z obiadem, kupował książki, odwoził na zajęcia. A gdy pojawił się problem? Nie było tej osoby? Może była inna?
Czasem ich nie dostrzegamy, czasem odrzucamy ich pomoc. Ale oni są. Oni zawsze są. Może jest jedna/jeden. Może akurat nie udaje/udało się do niej/niego trafić (mówimy o skrajnych przypadkach), ale oni są. Bardzo często jest to kwestia poproszenia o pomoc.


Proszenie o pomoc nie jest oznaką słabości a odwagi. Odwagi do przyznania: jestem słabą istotą
i potrzebuję drugiego człowieka. Wszyscy potrzebujemy. Mniej lub więcej, ale jednak.

Dobrze, idąc dalej...
Znów pojawia się kwestia powołania. W zależności od drogi jest to także kwestia pleców. Jako szczęśliwa żona mam mieć wsparcie w moim mężu. On staje się moimi plecami. My, kobiety, stworzenia bardziej wrażliwe potrzebujemy silnego ramienia i silnych barków mężczyzny, takich które staną za nami murem i nie pozwolą upaść. Jak trzeba - poniosą, przytrzymają, czasem stanowczo czegoś zabronią (dla naszego dobra). Panowie mają taką siłę, nawet jeśli nie wyglądają na specjalnie umięśnionych. Bo to najczęściej nie jest kwestia fizycznej siły. Ważniejsza jest rola wsparcia. Zaczynając od otworzenia słoika, przegonienia pająka przez zainstalowanie pralki, zajęcie się dzieckiem, aż po bycie z kobietą podczas jej depresyjnych dni.



Z własnego doświadczenia widzę po co Bóg dał mi rodziców, rodzinę, przyjaciół, Karola. Od najmłodszych lat miałam zawsze kogoś koło siebie. Miałam ludzi, którzy mimo wszystko zawsze we mnie wierzyli, takich, którzy zawsze martwili się, gdy coś było nie tak. Tak, ja też często tego nie dostrzegałam. Ach, ta niebłogosławiona upartość. Oni byli, oni są i wierzę, że będą. Dlaczego? Bo kochali, kochają i będą kochać.
Wspomniałam niedawno o swoich problemach. Nie, nie wyszłam z nich w 100%, ale spotkałam na swojej drodze cudownych ludzi, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i poświęcając mi swój bardzo cenny czas postanowili wyciągnąć mnie z bagna. Już teraz jestem za nich dozgonnie wdzięczna. Oni są nawet, gdy mnie "nie ma". Czy to nie są właśnie te plecy, które każdy z nas powinien mieć?
Więcej, którymi każdy z nas powinien być?

Panowie, a jak u Was wygląda ta sprawa drugich pleców? Z chęcią się dowiem!


Życzę, by każdy z nas miał podwójne Plecy i byśmy potrafili być tak wielkim wsparciem jakie sami chcielibyśmy mieć!

Wielkie podziękowania dla PP - Pawła, który stał się blogowym fotografem i poza genialnymi zdjęciami ma też na nie świetne pomysły.
Może follow dla tego użytkownika? Ig: @pavso_n (https://www.instagram.com/pavso_n/)


Wspieram,
Daria ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz