Moi, hej,
annyong!
Kilka dni
temu usłyszałam „Nie marnuj talentów, jakie dostałaś.”. Muszę się przyznać, że
faktycznie to, co kiedyś dawało mi mnóstwo radości i z czego czerpałam
przyjemność zostawiłam w przeszłości. Mogę snuć domysły dlaczego… Ale to nie to
jest istotne. Ważniejszą rolę gra fakt, że „wracam do
przeszłości”. Nie, nie zamierzam powtarzać dawanych błędów, nie pominę talentów, które mogę rozwijać. Chcę się uczyć, zadbać o to, co porzuciłam.
Przeszłość
nie jest do wracania, jest do wyciągania wniosków, tak powszechnie się
twierdzi. Fakt. Dodam coś od siebie. Warto wspomnieć przeszłość chociażby ze
względu na wspomnienia, głównie te dobre, żeby złe nie zabierały czasu.
Widząc
położone końskie uszy bałam się, że koń wyczuje mój strach. Dla mnie, sama jazda
jest przyjemnością, ale przygotowanie do niej ciężkim orzechem do zgryzienia.
Po kilku latach z daleka od dużych zwierząt zapomniałam wszelkich zasad czesania
i zakładania ogłowia. Na szczęście wspaniali ludzie stali nade mną,
kontrolowali i służyli radami. Znacznie ułatwiło mi to sprawę. Jazda była
bardzo przyjemna. Po jakiś czterech latach z łatwością galopowałam na
zadowolonym już Fisiu.
Co konie do
tego mają? Dorosłam, jestem odważniejsza. Nie boję się już. Czyszczenie kopyt
to przyjemność.
Ponadto następnego dnia zajęłam się rysowaniem. Zapomniałam już jakie to przyjemnie zajęcie. Kilka godzin spędzonych nad jedną kartką, nad zdjęciem koreańskiej aktorki. A efekt? Coraz lepszy. Jest progres.
Radość
powrotu do dawnych pasji, rozwijanie się w czymś, co kochałam i nie przestałam
kochać, to wspaniałe doświadczenie. Polecam każdemu!
/Nadzieja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz