piątek, 1 maja 2020

Czego nie widziałam mieszkając w Poznaniu?

Witaj!

Żyję sobie ostatnio bardzo "po swojemu", dlatego już nie tłumaczę się dlaczego nie było mnie tu od (nie pamiętam).
Cieszę się za to bardzo, że tu zawitałaś/zawitałeś!

Kilka dni temu przeżyłam wyprowadzkę z Poznania. Człowiek dojrzewa i w pewnym momencie ma potrzebę większego usamodzielnienia się. To czas by iść na tak zwane "swoje".
Ale ja dziś nie o tym...

Pojechałam właściwie po swoje rzeczy, bo od ponad miesiąca nie mieszkam już w Poznaniu. Od tego też czasu nie ruszam się z domu, dlatego wyjazd był dla mnie tym większym przeżyciem.

Przeprowadzałam się samodzielnie i mam trochę przemyśleń...

Zaczęło się od tego, że czułam w aucie każdą zmianę składu asfaltu i to nic takiego, prawda? A może nie? Na co dzień nie jestem osobą szczególnie delikatną (chyba, że chodzi o emocje :') ), więc takie odczuwanie faktury było dla mnie gigantycznym przeżyciem!

Wjechałam do centrum Poznania i zobaczyłam te budynki, te miejsca, między którymi się poruszałam nie zwracając na nie większej uwagi. To miasto nigdy szczególnie mi się nie podobało. Tego dnia odkryłam, że ma w sobie coś wyjątkowego. Jest duże, ale jednocześnie przystępne dla mnie, małej Ziętkowej. W dodatku PIĘKNE! Jak to oczy otwierają się ludziom, kiedy od miesiąca patrzą tylko na wnętrze mieszkania. Wtedy jakoś łatwiej docenić to co się miało.

Akademik, z którego się wyprowadzałam (pozdrawiam serdecznie wszystkie mieszkanki i siostry <3) zobaczyłam prawie pusty, pokój też. Pomyślałam, jak dobrze mi tam było, jak ciepło, miło. Będę tęsknić, szczególnie za moją kochaną współlokatorką, za naszymi mądrymi rozmowami i szalonymi pomysłami.

Aktualnie dwóch spraw brakuje mi najbardziej. Po pierwsze uczestnictwa fizycznego we Mszy
w Kościele (Nie chodzę do kościoła, ponieważ jestem w grupie ryzyka), za tym niesamowicie tęsknię. Kiedy zobaczyłam poznańskie kościoły, do których mogłam wejść w każdym momencie, gdy tylko miałam ochotę, potrzebę, dotarło do mnie jakim to było wielkim BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM!
Po drugie tęsknię za BLISKOŚCIĄ.

Zdjęcie dawno sprzed czasów Covid-19. Autor: Paweł

Co jeszcze? Mieszkanie w Poznaniu było 100% wolnością. Może czas studiów nie był dla mnie
w pełni dorosłym życiem, bo nie utrzymuję się w pełni (Błogosławieni rodzice, którzy utrzymują mnie bym mogła spokojnie się wykształcić!), ale był życiem odpowiedzialnym. Cieszę się, że mogę podejmować decyzje za siebie, mogę ponosić ich konsekwencje.

W dniu przeprowadzki była słoneczna pogoda, bezchmurne niebo. Dlatego wracając i patrząc na horyzont przede mną prostu się zachwycałam. Piękne miasto, kolorowe pola. Jaki to wszystko cudownie stworzone!
Zapragnęłam pojechać w góry, na dwuosobową wycieczkę. Póki co nie mamy ku temu możliwości, szczególnie jeśli chodzi o znane szlaki.
Ten wyjazd uświadomił mi moje słabe zdrowie i to, że należy o siebie odpowiednio zadbać, że nie mogę robić wszystkiego co inni mogą.

Powiem Ci jeszcze, że o tyle o ile bardzo lubię zmiany i do tej pory przeprowadzki, to kolejnej nie chcę dokonywać samodzielnie. Nie jestem kobietą niezależną, potrzebuję tej męskiej siły
i uporządkowania.

Bardzo łatwo zobaczyć to co się miało, kiedy już się tego nie ma, prawda?
Życzę Ci i sobie również, byśmy potrafili doceniać wszystko to co mamy TERAZ. Każdy poranek, każdy obowiązek, każdą najmniejszą radość, każdą osobę, którą mamy obok, każdą rozmowę, każdy dobry pomysł. Tak naprawdę WSZYSTKO!

Przytulam,
Daria